- Back to Home »
- Początek samo-terapii ...
....
Jak zauważyliście ostatnio nie byłam aktywna na blogu plus moja obecność na Facebooku sprowadzała się do zera. Kontakt ze mną był ograniczony. Minęły równe dwa tygodnie od bardzo ciężkiego dla mnie wydarzenia z którym staram się sobie poradzić.
Ten post ma być malutkim krokiem milowym w mojej walce. Ma być początkiem terapii. Początkiem akceptacji i zrozumienia w końcu (choć nie jest to łatwe), że to nie moja wina. Że takie historie zdarzają się też innym kobietą. Że piękne badania nie zawsze oddają cały obraz i raz jest bardzo dobrze, a raz jest do d**py.
Daleka droga jeszcze przede mną w której najważniejszy jest czas. Dzięki temu postowi, tej informacji staram się sobie pomóc.
Nie wiem czy się uda, jednak mam taką nadzieję. Ta informacja bardzo sięga w poją prywatność, jednak i tak wiecie.
Dwa posty temu "chwaliłam się" ważnym w moim życiu wydarzeniem, zdarzeniem, że od czterech miesięcy jest mnie dwie. Czyli dużo szczęścia, planowania, początki przygotowań. Teraz pisząc ten post jestem jedna plus ból, strata, strach i ogromna dziura w głowie, w sercu i co jest chyba najgorsze na dnie szafy zagrzebanym aktem urodzenia mojej córeczki o imieniu Nadzieja. Imię oddaje dla mnie wszystko co czułam będąc i teraz kiedy nie jestem. Właśnie Nadzieje na przyszłość z a teraz bez.
Jest to najgorszy cios jaki mogłam dostać od życia, ale podobno co nas nie zniszczy to nas umocni. Mnie na razie niszczy od środka, choć maskę opanowałam do perfekcji. Chociaż moje oczy mówią wszystko. Teraz staję do walki, a raczej staram się. Właśnie tym postem udowadniam sobie, że może nie potrafię o tym mówić, to może pisząc o jakiś ułamek cierpienie się zmniejszy. Jest to taka cegiełka z której chcę zacząć budować pokoik do tych uczuć, ponieważ wiem, że one pozostaną na zawsze, ale może będzie lżej gdy je schowam i będę mogła do nich zaglądać czasem. Że będę miała nad nimi jakąś małą kontrolę.
Kolejny etap to zajmowanie myśli różnymi zajęciami. Mój sposób na radzenie sobie, nie zostawanie samej na długo plus robienie czegokolwiek (krzyżówki pomagają - krótko, ale ...).
Teraz zaczęłam nową pracę robię to co lubię, lubię to co robię. Mały promyk w czarnej rzeczywistości. W tym etapie też będę chciała więcej malować - makijaże i nie tylko. Już dwa obrazy powstały. Stylizacje, rekomendacje również się pokarzą. W końcu dużo na nie poświęca się czasu.
Jednym słowem im mniej myślenia o tym, tym lepiej.
Kończąc ten ciężki post dla mnie, będę miała prośbę o nie komentowanie tej informacji. Czy to na blogu czy na Facebooku. Niech zawiśnie w próżni wiedzy. Ten wpis ma pomóc mi, zobaczę z biegiem czasu czy tak będzie. Natomiast komentarze będą tylko rozdrapywać świeże rany, a tego nie chcę. Dziękuje.